Przemyślnik

„Proszę pisać dalej”

Jeżeli jednego dnia dwie osoby zaczynają mówić o Twoim blogu upominając Cię, że widzą zbyt długą przerwę, a mąż wręcz pyta, czy Twój blog umarł, to musisz się za siebie wziąć. Jednocześnie Kasia- której zdanie ma dla mnie duże znaczenie- powiedziała mi, że blog  pomógł jej w jakiś wieczór po ciężkim dniu, a Pani Natalia z przedszkola wypróbowała kilka przepisów, które się udały, niesamowicie smakowały i zwykłe: „Proszę pisać dalej” daje tak dużo siły, jest takie budujące.

Wszystkie teksty jakie piszę powstają pod wpływem chwili, w najmniej oczekiwanym momencie. W sumie jedna z moich ulubionych piosenek z mojej płyty „Za horyzontem” powstała podczas biegania po domu i pakowania walizki na majówkowy wyjazd…I niezwykle, bo od razu i melodia i tekst, który później zmienił się nieznacznie.

Prawda jest taka, że jestem na siebie wściekła, bo mojej koleżance Beatce 4 miesiące temu zapowiedziałam dodanie wpisu o piłkarskich urodzinach, które imponująco zorganizowała i udekorowała, a jeszcze tego nie zrobiłam, bo cały czas wkradały się jakieś bieżące tematy. Beatko, przepraszam! Nadrobię ten wpis i zrobię Ci niespodziankę dołączonym zdjęciem. Na plaży miejskiej poznałam spontanicznie Dawida Łomnickiego, który propaguje ideę Street Workoutu w Raciborzu- podziwiam to co i jak robią- i również planuję dodać o nich wpis, jak i o samej plaży, Parku Zamkowym, o wałach nad Odrą, Zamku Piastowskim, bo ta okolica jest jedną z moich ulubionych w Raciborzu.

Moje plany- również blogowe- pokrzyżowało ostre zapalnie barku i konieczność ograniczenia aktywności, w tym pisania. Przepisów czeka sporo, a także moje wrażenia z detoksu jaglanego, który w ostatnim czasie przeprowadziłam z moim mężem i…sporo zmieniło się w moim sposobie odżywiania i sposobie myślenia. Nowy Jork, który ostatnio żywo do mnie wrócił, bo udzielałam kilku praktycznych rad Krzyśkowi przed jego wyjazdem do NY i Toskania, która przypomniała mi się wraz z relacją i zdjęciami Michała.

W trakcie przerwy nie zabrakło też wciąż aktualnego tematu w moim życiu, czyli odwiecznego pytania: „Jak to możliwe, że nie zrobiłam kariery”. Więc temat, który przewijał się przez kilka ostatnich wpisów w Przemyślniku wciąż się pojawia i wraca jak bumerang. Nie pozostaje to bez wpływu na mnie. Po kilkuletniej przerwie pojawiłam się w telewizji. W programie TVP2 o Ani Wyszkoni „Jest okazja”. Anię podziwiam za jej skromność i konsekwencję w dążeniu do celu, jestem autentycznie dumna, że mamy kawałek wspólnej historii i wspomnień. Było to dla mnie wyróżnienie, radość i przygoda, że mogłam się o niej wypowiedzieć i powspominać okres wspólnego śpiewania w Mirażu i liceum. To właśnie wtedy reżyser tego programu zadał mi pytanie- „Jak to możliwe…”. Już wiecie, że nie ma jednej odpowiedzi, ale zawsze to pytanie zostawia mi trochę smutku.

Najbardziej boję się tego, co padnie po tym pytaniu, czy nie spróbuję jeszcze czegoś nagrać, wydać, czy nie wystartuję w jakimś programie. I po takim czymś nie mam siły. Czasami mam takie momenty, że mi się wszystko wydaje proste i łatwe, do pogodzenia i zorganizowania, myślę sobie-dam radę, przecież mogę coś nagrać, to moja pasja, ale większość dni mogłabym zatytułować „nie ogarniam” i wtedy wiem, że to są mrzonki, a ich realizacja doprowadziłaby mnie na skraj moich możliwości i sił. Taki wybór, takie jest moje życie. „Problem” jest taki, że jestem szczęśliwa. Po prostu.

A z przyziemnych rzeczy- marzy mi się trochę zmian w kolorze włosów na wiosnę, zaproszę Was też na pewno do swojego ogrodu i sadzenia kwiatów. Napiszę o ulubionych kosmetykach, do których często wracam i o ulubionych matowych pomadkach- hitach mojej kosmetyczki. Więc witajcie na wiosnę!

1 Comment

  • P

    Też chciałam ostatnio zapytać co z blogiem i zapomniałam Czytam i czekam na więcej Jak Ty to wszystko ogarniasz?! Dobrze, że jeszcze masz plan B Pozdrawiam PS-„mama weteranka”?

    Reply

Leave a Reply