Inspiracje Podróże Prezenty Toskania

Trash the dress czyli sesja zdjęciowa w Toskanii- pomysł na prezent

Sesja zdjęciowa w Toskanii- mój pomysł na prezent dla męża z okazji 10 rocznicy ślubu, na który wpadłam na krótko przed wyjazdem na wakacje. Wiedziałam, że to może być wspaniała sceneria do zdjęć. Rozpoczęłam usilne poszukiwania fotografa. Okazało się, że ślubnych fotografów w Toskanii jest bardzo wielu, ponieważ pary z całego świata biorą tam śluby i odprawiają wesela. Chciałam by zdjęcia odbyły się w Pienzie, którą rok wcześniej pokochałam od pierwszego wejrzenia i która stała się moim miejscem na ziemi w Toskanii…

Pienza leży w malowniczym regionie Val d’Orcia, przez wielu uważanym za „prawdziwą Toskanię”. To wokół Pienzy zlokalizowane są najpiękniejsze miejsca i widoki Toskanii, te które znacie z filmów, książek, kalendarzy.  Marzyłam by przeżyć „trashthedress” czyli przetyrać się w sukni przez pola, marzyłam o zdjęciach z widokiem na Agroturismo Terrapille, a moim największym marzeniem było zdobycie i zobaczenie kaplicy Cappella della Madonna di Vitaleta, którą podczas pierwszej wizyty w Toskanii zobaczyliśmy tylko z daleka. Skąd wiedziałam o tych miejscach? Z bloga „Italia by Natalia”. Dlatego drugi raz w Toskanii postanowiliśmy spędzić już w Pienzie.

W moim życiu nie ma przypadków. Dlatego dziś nie mam najmniejszych wątpliwości, że naszym fotografem po prostu miała zostać Laura Barbera. Kiedy masz tylko 2 godziny na to, by przed obcą osobą otworzyć się i pokazywać emocje, to trzeba wprost powiedzieć, że nie jest to łatwe. Przed wyjazdem w tajemnicy spakowałam swoją białą sukienkę z drugiego dnia naszego wesela. Namówiłam Piotra, by wziął biały, lniany garnitur. Dziwił się, przekonywał mnie, że nie będzie mu potrzebny, ale w końcu udało się, wziął!

Dzień, który zaplanowałam z Laurą na zdjęcia niespodziewanie okazał się pełen chmur…Było ryzyko deszczu. Nie chciałam już tego odkładać. I znowu nie ma przypadków. Niesamowite chmury dodały charakteru i uroku zdjęciom, a słońce i obłoki stały się metaforą naszego małżeńskiego życia. Nie było idealnie, ale było wyjątkowo i niebanalnie.

 

Chwilę przed wyjazdem na sesję- zdjęcia zrobione przez dzieci

Laura przyjechała na zdjęcia ze swoim chłopakiem. Byli na wakacjach. Umówiliśmy się w moim ulubionym miejscu Pienzy przy Via dell Amore przy Barze il Casello. Szliśmy przez Pienzę, a przechodnie machali nam, uśmiechali się do nas i gratulowali. Nikogo nie dziwiło, że jakaś para z dziećmi bierze ślub w Toskanii:-) Tego dnia byliśmy atrakcją tego niewielkiego miasteczka. Jakaś Francuska robiła mi zdjęcia i prawiła komplementy. Już samo to sprawiło, że czuliśmy się wspaniale. Pojawiła się Laura z Luca, kilka chwil i od razu wiedzieliśmy, że jest chemia, a ona tak znakomicie się do nas dopasowała i do nas dotarła, że przestaliśmy myśleć o tym, że patrzy na nas obiektyw aparatu. Po prostu byliśmy ze sobą, a ona prowadziła nas i była obok. Fantastycznie się z nią pracowało!

A oto efekty:

Katedra w Pienzie

Via dell Amore- mój ulubiony zakątek Pienzy

  

Droga od Baru Il Casello z widokiem na katedrę w Pienzie

Poprosiliśmy nasze dzieci, aby fotografowały tzw. backstage sesji, a Laura uchwyciła takie kadry:

 

Z centrum pojechaliśmy do kapliczki Pieve di Corsignano przy Piazza Dante Alighieri, 29. Po wyjeździe z Pienzy trzeba zjechać w dół wokół murów miejskich w stronę góry Monte Amiata drogą Strada Provinciale del Monte Amiata. Po chwili trzeba odbić w prawo w boczną uliczkę. Poniżej mapka dojazdu:


Przy kapliczce zaparkowaliśmy samochód. Tu czuliśmy się już swobodnie.

   

Poniżej tego kościółka w dół prowadzi polna, szutrowa droga i roztacza się widok na Agroturismo Terrapile.

To tu była kręcona ostatnia scena filmu Gladiator, kiedy idzie on przez zboże:

Ten widok uważam za jeden z najpiękniejszych widoków Toskanii! Tego samego zdania są też fotografowie z całego świata, którzy ustawiają się na polu ze statywami i aparatami z teleobiektywami czekając na wyjątkowe ujęcie.

       

Uwierzcie mi, że poruszanie się w białej sukni z trenem i w espadrylach po ściernisku było przygodą, prawdziwym „trash the dress”. To miejsce jest przepiękne też wiosną, kiedy pola są zielone.

Spod kaplicy di Corsignano wyruszyliśmy do Cappella Madonna di Vitaleta. Zobaczenie tej kaplicy z bliska stało się moich życiowym marzeniem, od kiedy rok wcześniej zobaczyłam ją z daleka. Mapka dojazdu poniżej:

Z głównej drogi jadąc z Pienzy do San Quirico d’Orcia czyli drogą Strada Provinciale 146 di Chianciano po zjeździe ze wzgórza, na którym unosi się Pienza trzeba skręcić w lewo (jadąc do Pienzy w prawo) w szutrową, polną drogę. Jest tam umieszczony brązowy drogowskaz:

Do pewnego miejsca można dojechać samochodem. Następnie trzeba zaparkować w miejscu, gdzie znajduje się brama. Od tego miejsca trzeba iść dalej piechotą. Tak naprawdę dojazd do Vitalety jest dojazdem do prywatnej posiadłości, jednego rolnego gospodarstwa…Sam pieszy odcinek jest również bardzo malowniczy. Do Vitalety zaplanowaliśmy dotrzeć na zachód słońca. Oto droga do kaplicy i kolejne zdjęcia z sesji:

   

Aż w końcu dotarliśmy, Cappella Vitaleta w całej okazałości:

        

Jesteśmy zaszczyceni tym, że nasze zdjęcia znalazły się wśród zdjęć wyświetlanych na głównej stronie internetowej Laury, a także we wpisie na jej blogu, a ponadto zostały wybrane do prezentacji z najlepszymi zdjęciami 2016 roku:

Pod jednym z naszych zdjęć na swoim funpagu Laura napisała:

Kocham szczere ujęcia, ponieważ ludzie widzą siebie takimi, jak inni powinni ich zobaczyć! Zdjęcia pozowane nigdy nie oddadzą tego, jak chcemy być postrzegani przez innych. Nie zawsze jest łatwo dać się ponieść przed kamerą, ale kiedy to się stanie, zdjęcia mają wartość dodaną, są kawałkiem nas!

Jesteśmy wdzięczni Laurze za wytworzenie takiej atmosfery, że czuliśmy się tak swobodnie, że byliśmy sobą…

Poniżej kilka zdjęć z backstagu sesji wykonanych przez naszego starszego syna:

     

Patrzę na te zdjęcia i widzę, jacy byliśmy tam szczęśliwi. Kocham je. Od ich oglądania robi mi się ciepło na sercu. Absolutnie nie żałowałam tego pomysłu. Tego wieczoru byliśmy w doskonałych humorach. Poszliśmy na kolację do domowej restauracji w naszej agroturystyce, było wspaniale. Pamiętam, że oglądaliśmy tam mecz, w którym grała włoska drużyna. Po kilku tygodniach Laura przysłała nam zdjęcia w wersji elektronicznej. Wtedy tylko się utwierdziliśmy w przekonaniu, że to był strzał w dziesiątkę!

Polecam wspólne zdjęcia jako pomysł na prezent, ponieważ wspomnienia zostają na zawsze i nikt Wam ich nie odbierze. Oczywiście nie muszą one odbywać się w Toskanii, ale warto oddać swoją miłość i swoje emocje w ręce dobrego fotografa, a zyskacie coś więcej niż tylko zdjęcia.

No Comments Found

Leave a Reply