Kiedy mężczyzna kocha kobietę…To zdanie wypowiadam od dawna, po cichu sama do siebie albo w myślach, w różnych momentach, szczególnie tych dotyczących mojego męża. Chyba nigdy nie wypowiedziałam tych słów głośno, zawsze przemykają mi w głowie. Następna myśl to taka, że tak zatytułowałabym jedną z moich płyt, choć jej nagranie najprawdopodobniej nigdy nie nastąpi. Ale przynajmniej mam tytuł…nieważne, nie o tym. Te słowa to jest dla mnie trochę taka pieczęć, którą wypowiadając utwierdzam się, że żyję, że jestem, że kocham i jestem kochana. Mimo zawirowań, mimo burz nawet, mimo wyzwań. Nikomu, absolutnie nikomu nie jest łatwo tworzyć związku czy małżeństwa. W tej dziedzinie jest absolutna sprawiedliwość. Wydaje Ci się, że ten kto ma pieniądze ma idealny związek? Nic bardziej mylnego. Wydaje Ci się, że ten kto ich nie ma odreagowuje na partnerze?- nie ma reguły. Nie pocieszaj się, wszyscy: niscy, wysocy, grubi i chudzi, łysi i Ci z włosami stoją przed tym samym wyzwaniem- czyli tym, jak pielęgnować i dbać każdego dnia o swój związek. W tej materii wszystko zależy od CZŁOWIEKA i UCZUCIA. Okoliczności zewnętrzne mają wpływ, ale nie decydujący. Przynajmniej nie w sensie autentycznym, długofalowym. Przy czym nie mam tu na myśli par i układów finansowych, wpływowych i interesownych. To jest poza zakresem mojej wyobraźni i zainteresowania.
Paradoksalnie uważam, że związek kobiety i mężczyzny to jakiś odważny żart. Ilość różnic, odmiennych oczekiwań, odczuwania, wrażliwości jest tak duża, że fakt, iż ludzie tworzą małżeństwo- naprawdę z każdym rokiem, a nawet miesiącem zasługuje na medal. Bynajmniej nie chodzi mi o jakieś spektakularne wyzwania, chodzi o zwykłą codzienność. To ona przecież jest sprawdzianem naszej umiejętności zrozumienia, współistnienia, współodczuwania, kompromisu. Nie znoszę koloryzowania, nie mam zaufania do pięknych obrazków par, nie wiem, czy są na świecie ludzie, którzy się nie kłócą. W moim mniemaniu nie ma takich ludzi i takich par. Ale zaraz po tym pojawia się myśl- a może są? Na jakiej podstawie wysnuwam takie wnioski? Przecież sama szanuję swoją wolność i daję ją innym. Cóż zrobić, skoro z autopsji i obserwacji wynika, że mężczyzna i kobieta w swojej różności po prostu muszą się ścierać. Mniej lub bardziej, najczęściej o szczegóły niż fundamentalnie. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że te fundamentalne rozmowy są zazwyczaj przed ślubem, a w małżeństwie życie dostarcza tylu scenariuszy w każdym swoim szczególe, że wiele chce się wyjaśnić i skonfrontować.
Może dlatego tak mi się spodobał wywiad z Marianem Opanią i jego tytuł: „Z żoną rozwodzimy się co tydzień”. W wywiadzie tym Marian Opania mówi słowa, pod którymi absolutnie się podpisuję: „Z żoną kłócimy się i co tydzień rozwodzimy, ale jakoś do tej pory to się nie wydarzyło. Miłość trzeba pielęgnować, podlewać jak roślinkę, prezenty robić, przepraszać, kupować kwiaty bez okazji, trzeba się lubić i czubić. Jak się człowiek czubi, to znaczy, że w związku jest jakieś uczucie. Gorzej, jak człowiek przestaje się kłócić i godzić. To znaczy, że pora się rozstać, bo już wszystko wyschło”. Tak uważam, dopóki ludzie się czubią, jest uczucie. Obojętność jest dla mnie gorsza od nienawiści.
Nie, nie jestem ekspertem, poza telewizyjnymi ekspertami na potrzeby programów TV uważam, że nikt z nas nie jest. I nikt nie ma patentu na szczęście, nikt nie ma patentu na miłość, nikt nie ma patentu na trwałe małżeństwo, które uważam- jest wyczynem. Czasami twierdzę, że gdyby nie dzieci i trwałość gatunku, sporo małżeństw nie przetrwałoby.
Kiedyś usłyszałam pytanie: „A może kiedyś Twój P. wystawi Ci walizki na te Twoje piękne schody?” Paradoks polega na tym, że mnie to nie oburza, liczę się i z tym i z każdym scenariuszem, bo w tym temacie zgadzam się z Opanią- nie dostało się niczego na zawsze, o Miłość trzeba dbać każdego dnia, jak o kwiaty. Ostatnio też usłyszałam, że ktoś zadał pytanie pewnej dosyć dobrze sytuowanej osobie: -”Czy Pani myśli, że zawsze będzie miała pieniądze?”. Pytanie już jest skazane na porażkę, bo każda myśląca i mądra osoba zawsze odpowie, że nie. W tym temacie jak w małżeństwie wszystko się może zdarzyć, trzeba się przynajmniej w głowie liczyć z przysłowiowym życiem pod mostem. I każdego dnia autentycznie dziękować za tak wiele dobrego, za szczęście w każdej z tych dziedzin.
Miłość ma to do siebie, że jest bezinteresowna, ma to do siebie, że dobro drugiej osoby jest na tym samym miejscu co swoje, a nawet dobro drugiej osoby stawia wyżej. Ma to do siebie, że potrafisz zrezygnować ze swojej upartości, ze swojej racji, ze swojego stawiania na swoim, że potrafisz wyczuć, co jest ważne i ważniejsze.
Więc kiedy mężczyzna kocha kobietę…to ona wie i czuje, że tak jest. Mimo wszystko, mimo momentów oddalenia, kłótni, różnych słów. Kiedy mężczyzna kocha kobietę…jej dobro i szczęście stawia ponad swoje, tak samo powinna robić kobieta. W świecie egoizmu i kultu „ja” to jedno z najtrudniejszych wyzwań i jednocześnie najprostszych rozwiązań i recept na udany związek. Sposób, o którym od dawna mówi mój mąż. Nie zawsze głośno.
A kłótnie? To te momenty, kiedy chcemy stawiać na swoim, najczęściej niemądrze albo te, kiedy szczegół staje się zbyt ważny w skali całego życia…
Joanna
„Więc kiedy mężczyzna kocha kobietę…to ona wie i czuje, że tak jest(…)”Marzenko! Wiem i czuje! Dlatego jestem szczęśliwa jak Ty! I w tej strefie bez wątpliwości możemy być dumne dziękując za Nich Bogu, a ja teraz.. dziękuję Ci za piękny wpis dodający skrzydeł Dorej nocy